Forum Coldfire Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
Koniec
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Coldfire Strona Główna -> Podziemia Merenthy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Gusia


Dołączył: 24 Lip 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pon 14:27, 07 Sie 2006    Temat postu: Koniec

Ja wiem, ze to byc moze dziwne pytanie, ale czy ktos w skrocie moze mi napisac co dzialo sie w 3 czesci trylogii Question Bo mnie ciekawosc zzera kawaleczek po kawaleczku, a nigdzie tej ksiazki nie moge dostac Crying or Very sad

pozdrawiam,
Gusia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Shadow


Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pon 20:01, 07 Sie 2006    Temat postu:

moim zdaniem tego sie nie da opowiedzieć... to trzeba przeczytać...Smile i nie martw sie.. w koncu znajdziesz książkęSmile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Anzha Lyu


Administrator
Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The city of Merentha

PostWysłany: Wto 14:01, 15 Sie 2006    Temat postu:

jezeli naprawde chcesz wiedziec....



SPOILER!!!!!!!SPOILER!!!!!!!SPOILER!!!!!!!SPOILER!!!!!!!SPOILER!!!!!!!



streszczam z pamieci:










Damien i Tarrant wracaja do domu, tzn Damien do Jaggonath, a Hrabia do Puszczy; tam orientuja sie, ze machinacje Calesty siegnely az do serca ludzkiego swiata, powodujac niepokoje, katastrofy i przemoc. Damien obrywa POTEZNA awanture od Patriarchy za Tarranta - a Tarrant, po swoim powrocie do jaggonath, dowiaduje sie od Damiena, ze Patriarcha jest nieuswiadomionym Adeptem.
Tarrant nie zdaje sobie sprawy, ze zostal zdradzony: Amoril, jego "wierny" sluga, sprzymierzyl sie z Nienazwanym(i) i postanowil wydac im swego pana w zamian za obietnice wladzy na Puszcza. Tego Tarrant nie wie - ale wie swietnie, ze cos sie w nim zmienilo: ze wplyw Damiena i wstrzas, jaki spowodowalo zrozumienie, ze jest potepiony, zaczyna odmieniac jego postawe.
Pojawia sie nowa postac; Andrys Tarrant, ostatni z potomkow Geralda, ktory przezyl masakre, jaka neohrabia zafundowal jego rodzinie za nieposluszenstwo: Andrys jest, tak po prawdzie, alkoholikiem, kobieciarzem, lajza i troche wiecej niz ofiara losu (dobra, jestem wredna, ale za nim nie przepadam Very Happy), ale ma jedna specyficzna ceche; jest przerazliwie, uderzajaco podobny do swego przodka. Tenze Andrys staje sie ofiara manipulacji Calesty i sprzymierza sie z nim, by zemscic sie na zabojcy swoich braci i siostr (fakt, ze byl swiadkiem tego, co sie stalo i ze rozmawial z potworem, ktory ich zabil, z lekka pozbawil go rownowagi psychicznej i mozliwosci normalnego funkcjonowania w spoleczenstwie). W ramach przygotowan do zemsty Calesta kaze Andrysowi zamowic kopie diademu i zbroi Geralda; Anrys trafia do warsztatu Greshama, gdzie spotyka Narilke. Nietrudno sie domyslic, jak oni dwoje na siebie nawzajem zareaguja: ona jest ciagle zafascyniowana Tarrantem, a on (choc jeszcze o tym nie wie) odziedziczyl jego gust do kobiet Very Happy
Tarrant, za sprawa Amorila, laduje w Piekle, a Damien nie ma innego wyjscia, jak zacisnac zeby, zmusic Karilla do wspolpracy (a ciezko mu to idzie...) i wybrac sie tam, aby wyciagnac Tarranta z klopotow (a wszystko to, jak sam siebie przekonuje, wylacznie dla dobra ludzkosci, a nie z osobistej przyjazni, o nie...). Tu nastepuje jedna z najblyskotliwszych scen powiesci, tak BTW: Damien podrozujacy przez Pieklo i targujacy sie z Nienazwanym o dusze Tarranta. W kazdym razie wracaja; Gerald ma 30 dni - po miesiacu jego kontrakt z Nienazwanym(i) sie skonczy i bedzie musial umrzec - a pieklo czeka...
Tarrant (z niewielka pomoca Damiena) wpada na pomysl, jak zniszczyc Iezu - trzeba zmusic demona do zrobienia czegos, co bedzie kompletnie wbrew jego naturze; inspiracja okazuje sie Zen i jego notatki o ludziach, ktorzy usilowali opanowac fae podczas trzesienia ziemi. krotko mowiac, Gerald chce udac ssie w okolice Mt. Shaitan, poteznego aktywnego wulkanu, i tam uzyc dzikiej, nieopanowanej sily fae, by zwiazac ze soba Caleste. Tego nie da sie przezyc - a Gerald wie doskonale, ze po smierci nie czeka na niego niebo i boskie milosierdzie, tylko wiecznosc tortur w Piekle. Jego smierc bedzie wiec ostatecznym aktem altruzimu, a zmuszenie Calesty do uczestnictwa w czyms tak przeciwnym jego naturze niewatpliwie go zniszczy. Damien (baaardzo niechetnie) akceptuje ten plan. Zanim wyrusza, Damien zrzeka sie kaplanstwa - a Tarrant odwiedza Patriarche i zostawia mu dar, ktory ujawni nieswiadome dotad moce Adepta, jakie ten posiada. Nie zeby Damienowi podobal sie ten pomysl Very Happy

Andrys tymczasem, pod wplywem Calesty, ujawnia sie Patriarsze i pomaga zaplanowac zniszczenie Puszczy i jej pana. Podobienstwo i pokrewienstwo miedzy nim a Geraldem powinno wystarczyc, by armie Kosciola zdolaly przejsc przez Puszcze bezpiecznie.

Damien i Gerald (Gerald, ktory przestal zabijac i zaczal ufac swojemu towarzyszowi), po wielu klopotach docieraja do Mt. Shaitan. Unikaja zasadzki Calesty i Damien decyduje sie, by pomoc towarzyszowi, na dokonczenie rytualu, ktory ich kiedys zwiazal: kosztuje krwi Tarranta i zaczyna odbierac swiat jego zmyslami. Na Mt. Shaitan ich przewodnikiem jest duch Almei - co wprowadza Geralda w stan lekkiej histerii, tak BTW. Gerald wyzywa Caleste, daje mu dostep do swoich krwawych wspomnien i tym go zwabia - a nastepnie siega po fae. Rezultat jest taki, jak przewidzieli: obaj gina.
Ech, ale jeszcze nie skonczylismy z p. Tarrantem. Hrabia podejrzewal, ze jest to miejsce, gdzie sie rodza Iezu - i miala racje, bo istota, ktora jest tam obecna, to ich Matka. Damien, przez rodzaj mentalnego kontaktu z nia, dowiaduje sie, kim jest ona i jej dzieci. Iezu nie sa demonami, wytworami fae- ich MAtka jest obca istota, z gatunku innego niz ludzie, uwieziona na planecie. Iezu sa potomkami jej i ludzkosci - przyrodnimi bracmi ludzi. Matka Iezu uzywa pamieci i umyslu Tarranta do stworzenia dziecka, ktore ma zastapic Caleste - i przywraca go do zycia. Ale smierc Tarranta zmienila model i sposob korzystania z Fae - odtad wymaga ono znacznie wiekszego poswiecenia. Damien jest w stanie uzyc fae, by uleczyc wade serca Tarranta, dopiero kiedy zdaje sobie sprawe, ze sam jest gotow umrzec, zeby ocalic przyjaciela i dac mu druga szanse na pojednanie sie z Bogiem.

Tarrant stracil swoje okrucienstwo i zadze krwi (te zabrala matka Iezu, by stworzyc swoje dziecko), ale charakterek ma dalej; przekonuje Damiena, ze musza wyruszyc do Twierdzy ratowac jego notatki, zanim krucjata Kosciola doprowadzi do zniszczenia Puszczy. Wyruszaja; znajduja wszystko zniszczone - i spotykaja Andrysa Tarranta.

Andrys dotarl az do twierdzy ze swoja krucjata (nieszczesliwy jak malo co), ale w momencie smierci Geralda wladza nad Puszcza przeszla w rece Amorila - a do niego |Andrys nie byl podobny, niestety... Istoty Puszczy zaatakowaly ludzi kosciola, a NArilka (ktora w sekrecie podazyla za nimi, bo Patriarcha - rozpoznawszy swoje magiczne zdolnosci i widzac przyszlosc - zabronil jej, jako pogance, by im towarzyszyla) wpada w rece Amorila. NArilka zabija Amorila, twierdza zostaje zdobyta, Puszcza plonie -a Andrys ma swoja szanse na zemste.

Grozac Damienowi smiercia, Andrys wyrzuca go z podziemnej komnaty. Po chwili wychodzi stamtad z glowa Tarranta w dloniach.

Niedlugo potem, patriarcha popelnia samobojstwo - po to, by raz na zawsze przeksztalcic fae i uczynic ja niemal nieobecna na planecie, a przy tym pozbawic ludzi (i tylko ludzi!) mozliwosci korzystania z niej.

W jednym z miast Erny pojawia sie tajemniczy facet, mistrz w tropieniu sladow i wlasciciel skladu broni, Riven Forrest - nie kto inny, jak Iezu-syn Tarranta.

Andrys, teraz neohrabia Merenty, zeni sie z Narilka.

A Damien zapija sie na smierc w Black Ridge Pass (za cholere nie opamietam, jak to sie nazywa po polsku Very Happy), rozpaczajc po smierci Tarranta i usilujac znalezc jakis cel i sens w tym nowym, przemienionym swiecie bez fae... az do dnia, kiedy spotyka przystojnego, bezczelnego i dziwnie duzo wiedzacego o przeszlosci mlodego chlopaka o czarnych wlosach i oliwkowej cerze.... chlopaka, ktory mowi mu o tym, jak teoretycznie mozliwe byloby, ze Tarrant nie zginal z rak Andrysa... musial jedynie stworzyc sie na nowo i odrzucic dawna tozsamosc... Po tym, i po gestach, jakie pamieta z czasow ich znajomosci, Damien rozpoznaje w bezimiennym mlodziencu danego przyjaciela.

koniec


Mam nadzieje, ze o niczym nie zapomnialam. I przepraszam za brak polskich znakow!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Shadow


Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 0:36, 16 Sie 2006    Temat postu:

Very Happy tak przy okazji przeczytałam sobie streszczenie..Smile
a moge powiedzieć, ze niecierpie zakonczenia... wrecz nienawidze...
jakoś sie z nim pogodzic nie moge... Na miejscu Damiena pewnie bym sie zabiłaSmile taaaa.. to byłby dobry pomysłVery Happy

p.s. Masz dobra pamięć Anzha:) te wszystkie szczegóły...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Anzha Lyu


Administrator
Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The city of Merentha

PostWysłany: Śro 12:13, 16 Sie 2006    Temat postu:

Shadow napisał:
Very Happy tak przy okazji przeczytałam sobie streszczenie..Smile
a moge powiedzieć, ze niecierpie zakonczenia... wrecz nienawidze...
jakoś sie z nim pogodzic nie moge... Na miejscu Damiena pewnie bym sie zabiłaSmile taaaa.. to byłby dobry pomysłVery Happy

p.s. Masz dobra pamięć Anzha:) te wszystkie szczegóły...



a ja musze powiedziec, ze calkiem to zakonczenie lubie Very Happy. Po pierwsze, Tarrantowi sie nalezala druga szansa na pojednanie z bogiem i unikniecie Piekla. Po drugie - lubie, kiedy bohaterowie musza zaplacic jakas cene za wielki czyn, jakiego dokonali, bo to dodaje wartosci ich czynom. U Tolkiena zniszczenie Pierscienia zmienia swiat na zawsze - to juz nie bedzie swiat elfow, czarodziejow i krasnoludow, tylko swiat ludzi, w zasadzie pozbawiony magii. U Friedman to, co Damien i Gerald zrobili, przeksztacilo swiat tak, ze dla Damiena stal sie on obcy i nieprzyjazny... az do momentu spotkania z tym bezczelnym smarkaczem z ostatnich scen Laughing . A poza tym - teoretycznie fae jest niedostepna dla ludzi. Trzeba ofiary z zycia, zeby sie nia posluzyc. Sama Friedman teoretyzowala bardzo ciekawie na ten temat na merentha.org (np. o potencjalnym istnieniu "terrorystow-samobojcow", gotowych na smierc, by uzyc fae w mniej lub bardziej niegodziwych celach... ale czy naprawde sadzisz, ze Gerald tak po prostu stanie sie mlodym czlowiekiem i pozwoli sobie sie zestarzec i umrzec, przezyc zycie jak normalny czlowiek? jego charakter sie nie zmienil... i wydaje mi sie, ze jezeli ktokolwiek zdola oszukac Erne, oszukac fae i znalezc jakis nowy sposob na dobranie sie do magii, to tylko on. Celia F. nie zamierza co prawda tego dla nas opisac Sad, ale zawsze mozna sobie pofantazjowac... Smile

pozdrawiam!



PS a moze by tak jakis konkurs na fanfik oglosic? na temat "Co dalej z Tarrantem i fae"? Co wy na to?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Elektra


Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 17:08, 18 Sie 2006    Temat postu:

Anzha Lyu napisał:
A Damien zapija sie na smierc w Black Ridge Pass (za cholere nie opamietam, jak to sie nazywa po polsku Very Happy)

Przełęcz Czarna Grań. Wink

Cytat:
Mam nadzieje, ze o niczym nie zapomnialam. I przepraszam za brak polskich znakow!

Zapomnieć nie zapomniałaś (chyba Wink), ale brakuje tu tego, czego nie da się streścić, a co najbardziej mi się podobało w całej trylogii. Tego opisu emocji targających bohaterami. No ale to trzeba samemu przeczytać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Shadow


Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Sob 13:26, 19 Sie 2006    Temat postu:

Anzha Lyu napisał:
U Friedman to, co Damien i Gerald zrobili, przeksztacilo swiat tak, ze dla Damiena stal sie on obcy i nieprzyjazny... az do momentu spotkania z tym bezczelnym smarkaczem z ostatnich scen Laughing . A poza tym - teoretycznie fae jest niedostepna dla ludzi. Trzeba ofiary z zycia, zeby sie nia posluzyc.




Nigdy nie myslałam o tym w ten sposób... A zakończenia nie lubię ponieważ zabardzo przywiązałam się do bohaterów ksiażki, a w szczegolności do Tarranta, by od tak pogodzic się z jego... "śmiercią"? Nawet jeżeli maiałaby ona dobroczynny wpływ na dalsze losy Erny. Bardziej podoba mi się Erna żądzona przez fae niz kreowana na drugą Ziemię.

Cytat:
Tarrantowi sie nalezala druga szansa na pojednanie z bogiem i unikniecie Piekla.


Co do pojednania z bogiem to zgadzam się... to co zrobił Tarrant i jego poswięcenie sie jest godne podziwu... Uradowała mnie druga szansa dla Niego z ktorej mogł skorzystać... Mogł... Ale musiał sie wtracic ten.. ten... ten... eh... zacytuje "bezczelny smarkacz"... I to nie podoba mi się wcale! Mad
Przyznam sie nawet ze czytając po raz pierwszy książkę, gdy doszłam do momentu kiedy Andrys wychodzi z zamku trzymając w rece głowę Geralda, zamknęłam książkę i długo długo nie chciałam jej przeczytac poniewaz stwierdziłam ze juz nie warto... Moja ulubiona postac nie żyje wiec zakonczenie juz mi sie nie podobało...

Cytat:
ale czy naprawde sadzisz, ze Gerald tak po prostu stanie sie mlodym czlowiekiem i pozwoli sobie sie zestarzec i umrzec, przezyc zycie jak normalny czlowiek? jego charakter sie nie zmienil... i wydaje mi sie, ze jezeli ktokolwiek zdola oszukac Erne, oszukac fae i znalezc jakis nowy sposob na dobranie sie do magii, to tylko on. Celia F. nie zamierza co prawda tego dla nas opisac Sad, ale zawsze mozna sobie pofantazjowac... Smile


Co do dalszych losów Tarranta... Hmm... to faktycznie moze być ciekawe... ;>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Gusia


Dołączył: 24 Lip 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 13:38, 23 Sie 2006    Temat postu:

Dziekuje pieknie Smile chociaz w malenkim stopniu moja ciekawosc zostala zaspokojona. Mam nadzieje, ze uda mi sie kiedys znalezc gdzies te ksiazke i poczuc te emocje o ktorych pisze Elektra. A narazie wielkie Arigato Exclamation dla Anzhy Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Silencer


Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 16:31, 13 Wrz 2006    Temat postu:

Anzha Lyu napisał:

Grozac Damienowi smiercia, Andrys wyrzuca go z podziemnej komnaty. Po chwili wychodzi stamtad z glowa Tarranta w dloniach.

Niedlugo potem, patriarcha popelnia samobojstwo - po to, by raz na zawsze przeksztalcic fae i uczynic ja niemal nieobecna na planecie, a przy tym pozbawic ludzi (i tylko ludzi!) mozliwosci korzystania z niej.

W jednym z miast Erny pojawia sie tajemniczy facet, mistrz w tropieniu sladow i wlasciciel skladu broni, Riven Forrest - nie kto inny, jak Iezu-syn Tarranta.

Andrys, teraz neohrabia Merenty, zeni sie z Narilka.

A Damien zapija sie na smierc w Black Ridge Pass (za cholere nie opamietam, jak to sie nazywa po polsku Very Happy), rozpaczajc po smierci Tarranta i usilujac znalezc jakis cel i sens w tym nowym, przemienionym swiecie bez fae... az do dnia, kiedy spotyka przystojnego, bezczelnego i dziwnie duzo wiedzacego o przeszlosci mlodego chlopaka o czarnych wlosach i oliwkowej cerze.... chlopaka, ktory mowi mu o tym, jak teoretycznie mozliwe byloby, ze Tarrant nie zginal z rak Andrysa... musial jedynie stworzyc sie na nowo i odrzucic dawna tozsamosc... Po tym, i po gestach, jakie pamieta z czasow ich znajomosci, Damien rozpoznaje w bezimiennym mlodziencu danego przyjaciela.

1 -> nienawidzę końca trzeciego tomu, nie żyje/żyje, nie żyje/żyje, w którymś momencie zaczęłam sądzić, że razem z Geraldem dostanę ataku serca... Chociaż nie, pierwszego dostałam, gdy czytając pierwszy tom ktoś mi walnął spoilerem, że hrabia się poświęci na samym końcu [i fragment z Shaitan]. Przynajmniej to jedno okazało się nieprawdą...
2 -> nie mówić przy mnie o tym momencie, jak Andrys wychodzi z głową, bo ja wtedy rzuciłam książką o ścianę i miałam dolinę, że tak to ujmę...
3 -> Andrysa też nie lubię...
4 -> hy, mnie zajęło dwie godziny załapanie, że niejaki Riven Forrest jest Iezu, synem Tarranta, mimo tego 'ojcze' na samym końcu...
5 -> jestem za fanfikiem XD
BTW: Witam wszystkich XD Ot, i takie powitania najlepsze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Shadow


Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Czw 19:25, 14 Wrz 2006    Temat postu:

A witam witam nową forumowiczke!Smile i zapraszam do Karczmy Very Happy
Silencer napisał:
nie mówić przy mnie o tym momencie, jak Andrys wychodzi z głową, bo ja wtedy rzuciłam książką o ścianę i miałam dolinę, że tak to ujmę...

Znam to uczucie doskonale! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Anzha Lyu


Administrator
Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The city of Merentha

PostWysłany: Pią 15:26, 15 Wrz 2006    Temat postu:

Silencer napisał:

1 -> nienawidzę końca trzeciego tomu, nie żyje/żyje, nie żyje/żyje, w którymś momencie zaczęłam sądzić, że razem z Geraldem dostanę ataku serca... Chociaż nie, pierwszego dostałam, gdy czytając pierwszy tom ktoś mi walnął spoilerem, że hrabia się poświęci na samym końcu [i fragment z Shaitan]. Przynajmniej to jedno okazało się nieprawdą...
2 -> nie mówić przy mnie o tym momencie, jak Andrys wychodzi z głową, bo ja wtedy rzuciłam książką o ścianę i miałam dolinę, że tak to ujmę...
3 -> Andrysa też nie lubię...
4 -> hy, mnie zajęło dwie godziny załapanie, że niejaki Riven Forrest jest Iezu, synem Tarranta, mimo tego 'ojcze' na samym końcu...
5 -> jestem za fanfikiem XD
BTW: Witam wszystkich XD Ot, i takie powitania najlepsze.



Ja teżwitam bardzo, bardzo, bardzo serdecznie!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Gość




PostWysłany: Pią 17:10, 15 Wrz 2006    Temat postu:

Shadow napisał:

Znam to uczucie doskonale! Smile

To co, z siekierką na panią Friedman? Ja tu takie plany miałam, i nico... Ten czarny warkoczyk to mi do niego nie pasuje i tyle...
Anzha Lyu napisał:
a teżwitam bardzo, bardzo, bardzo serdecznie!!!!

Thank you very much :] Pani Friedman to klasyczny przypadek dobrego pisarza s-f/fantasy, o którym mało kto wie, kiedy o takiej Rowling wie każdy XD
Powrót do góry

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Zyraf


Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lidzbark

PostWysłany: Pią 19:12, 22 Wrz 2006    Temat postu:

tak to czasami bywa....
no ale w innych krajach zna ją troche więcej ludzi...
no i to pewnie tez dlatego że Friedman nie udziela wywiadów...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Silencer


Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Czw 19:35, 12 Paź 2006    Temat postu:

Zyraf napisał:
tak to czasami bywa....
no ale w innych krajach zna ją troche więcej ludzi...
no i to pewnie tez dlatego że Friedman nie udziela wywiadów...

Nie wiem, szczerze mówiąc na 'Harryego Pottera' czy na 'Eragona' moda przyszła... tak nagle. Po prostu sławne od razu. To samo teraz jest z Tolkienem, który przeżywa swój renesans dzięki filmowi. Mogę się mylić, ale Tolkien nie był chyba aż tak sławny - przynajmniej poza fanami fantasy - przed filmem. Wniosek? Trzeba zrobić film 'Coldfire'. Stara motyw wśród fanów... Johnny Deep w roli głównej...
A wracając do tematu, naprawdę nie rozumiem dlaczego naprawdę Friedman nie jest taka... słynna. Na fantasy jako tako się znam, wiele z tego czytałam, i powiedzieć mogę tyle, że przerasta wszystkich Raymonów E. Feistów, Tolkienów czy Goodkindów...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Greg


Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 13:40, 13 Paź 2006    Temat postu:

oj Slinecer z wieloma rzaczami moge sie zgodzic ale tym ze przerasta Tolkiena juz nie.
Ale ponieważ jestesmy tu zeby dyskutowac to napisz jak mozesz w czym wg ciebie przerasta Pani Friedman Tolkiena?
Oczywiscie sadze ze raczej twoje sformułowanie dotyczyło nie bezposrednio Tolkiena ale całej rzeszy autorow bardziej znanych niz Friedman piszacych hmmm słabiej. A co do Tolkiena to należy pamietac ze on własciwie stworzył ten gatunek literatury(W Duuuuzym uproszczeniu) i jego praca daleko wykracza poza Trylogie i Hobbita.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Coldfire Strona Główna -> Podziemia Merenthy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin